Termin złożenia oświadczenia minął 27 lipca br. i dzięki temu powstał ogromny chaos i dezorientacja, kto powinien takie dokumenty dostarczyć do swojego operatora. Nawet konsultanci na infoliniach nie potrafili precyzyjnie udzielić informacji czy np. rolnik, który z definicji ustawy przedsiębiorcą nie jest, ale prowadzi działalność gospodarczą powinien takie oświadczenie złożyć.

- Odsyłają nas do interpretowania ustawy. Kto ma na to czas i odpowiednią wiedzę?  Do czego to podobne, żeby Państwo tak traktowało swoich obywateli!  Pojawia się w tym miejscu zasadnicze pytanie, dlaczego Ministerstwo Energii nie przeprowadziło z odpowiednim wyprzedzeniem kampanii informacyjnej? Czy to było celowe działanie rządu, aby jak najmniej osób mogło skorzystać z ulgi za prąd? - komentuje sprawę Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.

Tłumy zdezorientowanych rolników przed PGE Grójec
Niejasne działania rządu doprowadziły do tego, że przed PGE Grójec w miniony piątek stały tłumy ludzi oczekujących na możliwość złożenia stosownych dokumentów.

Wygląda na to, że znowu zostaliśmy wprowadzeni w błąd – tak Mirosław Maliszewski komentował sytuację po rozmowie z ludźmi oczekującymi w kolejce przed Energetyką w Grójcu.

– W najbliższym czasie należy bezwzględnie te przepisy zmienić. Nie może być tak, że z ludzi robi się pośmiewisko i branżę, która i tak ma problemy finansowe próbuje się obciążyć dodatkowymi opłatami. Na najbliższym posiedzeniu Sejmu pojawi się projekt ustawy, która zmieni te zasady, tak abyśmy nie musieli jako sadownicy płacić dodatkowych kosztów energii elektrycznej. Wielokrotnie w debacie sejmowej zadawałem pytanie: czy energia elektryczna zdrożeje w gospodarstwach sadowniczych. Otrzymałem odpowiedź, że nie. Jednak jak widać może niestety zdrożeć – podsumował M. Maliszewski.