Sadownicy nie chcą być niewolnikami przetwórców

14 czerwiec 2019
(0 Głosów)
Autor 

Związek Sadowników RP odniósł się do pojawiających się w ostatnich dniach głosów przetwórców na temat  ustawowej propozycji konieczności podpisywania umów kontraktacyjnych na dostawy owoców do przerobu. Sadownicy od kilkunastu lat nie czują się szanowanym partnerem w branży przetwórczej, ze względu na brak uregulowanej kwestii cen za swoje produkty.

- Ze zdumieniem czytam stanowiska, które w ostatnich dniach ukazują się, a które są stanowiskami środowiska przetwórców wobec ustawowej propozycji konieczności podpisywania umów kontraktacyjnych na dostawy owoców do przerobu. Jednym z argumentów jest to, że rzekomo mają na tym stracić drobni producenci, a zyskać najwięksi. To zdumienie wynika z wieloletnich doświadczeń, także poprzedniego i bieżącego sezonu. Jakoś nie widziano tragicznego losu sadownika, kiedy na punktach skupu było 6 gr. za kilogram jabłek, czy 30 gr. za kilogram porzeczek. Jakoś nie słyszałem wtedy głosu, że tracą i bankrutują drobni plantatorzy. W momencie, kiedy podejmowana jest próba właśnie wzmocnienia drobnego producenta, słychać straszenie bankructwem – komentuje Mirosław Maliszewski, Prezes ZS RP.

W komunikacie, który pojawił się na stronie internetowej Związku Sadowników RP czytamy, że cywilizowany handel wymaga poszanowania partnerów, a tego w minionych kilkunastu latach nie było. Sadownicy byli przez przemysł przetwórczy traktowani jako dostarczyciele taniego surowca, którzy mają produkować, dostarczać, zgadzać się na wszystko i....cicho siedzieć. Ostatecznie jakiekolwiek próby porozumienia, współpracy, w końcu i protesty były ignorowane i wręcz ośmieszane.

- Jak inaczej można nazwać naszą rolę w tym procederze niż niewolnika? Jak można inaczej nazwać zjawisko, że plantator cały rok dba o plony, pryska, nawozi, pielęgnuje, a kiedy przychodzi do zbiorów staje pod ścianą narzucanej na podstawie czyjegoś widzimisię  ceny? Jak to możliwe, że zrywając cały dzień truskawki, wiśnie w upale, gorącu, wieczorem jedziemy na punkt i tam dopiero dowiadujemy się za ile sprzedamy nasze owoce? I wtedy „albo się zgadzasz, albo zabieraj z powrotem”. Czym to się różni od ekonomicznego niewolnictwa? - pyta Mirosław Maliszewski.

 

Sadownicy chcą regulacji rynku przetwórstwa
Sadownicy przestawili główne założenia propozycji konieczności podpisywania umów kontraktacyjnych:
- umowy powinny być zawierane nie w dniu dostawy, albo po niej, jak jest dzisiaj, ale na długo przed zbiorami
- umowy powinny mieć najlepiej charakter wielosezonowych, aby lepiej planować produkcję i przerób, bo i produkcja i handel nie może być doraźny, bieżący
- umowy powinny zawierać ilość dostarczanego surowca, jego parametry jakościowe i konkretną cenę, tak, aby obie strony znały zasady współpracy
-umowy powinny mieć charakter obowiązkowy, co ukróci spekulacje rynkowe
-umowy powinny zawierać klauzulę chroniącą plantatora przed utratą plonu wskutek klęsk żywiołowych i dawać podobne uzasadnienie dla przetwórcy wobec oczekiwań odbiorców przetworzonych produktów
-system powinien mieć ustawowe umocowanie, bo tylko zapis prawny daje rękojmie jego przestrzegania
-tylko te rozwiązania pozwolą zbilansować produkcję z potrzebami i możliwościami rynku przetworów, bo system uniemożliwi spontaniczne nasadzenia i potencjalną nadprodukcję.

 

Brak wolnego rynku
- Ja doskonale wiem, bo walczę z tym już od dość dawna, że przetwórniom zależy na tym, aby obecny bałagan trwał jak najdłużej, aby kupować kiedy się chce, ile się chce i za ile się chce. To ich zdaniem wolny rynek. Naszym zdaniem wolny rynek jest wtedy, kiedy partnerzy mają równe zasady i warunki negocjacji. Tego dziś nie ma. Wiem też, że właściciele zakładów będą wszystkimi dostępnymi metodami bronić obecnego statusu, bo zwyczajnie robią na nim doskonały biznes. Niestety kosztem - czemu się bardzo dziwię - polskich plantatorów. I gdybym w uzasadnieniu wątpliwości co do treści proponowanych przepisów usłyszał taką argumentację (że ograniczy to biznes przetwórni owoców), to uznałbym, że jest jakieś racjonalne uzasadnienie obaw. Jednak jak słyszę, że przyczyną niezgadzania się na zmiany jest troska o wolny rynek, o polskich drobnych plantatorów, to nie tylko uważam, że chce się kontynuować traktowanie nas jak niewolników, ale wręcz uważa się nas za idiotów – podsumowuje Maliszewski.

Zostaw swój komentarz

Upewnij się, że podałeś wszystkie informacje w polach wymaganych(*) Kod HTML nie jest dozwolony.

Nasze tytuły:

  • portal informacyjny: zycierolnika.pl
  • kwartalnik: " Życie Rolnika Magazyn Polski" 
Do
góry
Używamy plików cookie żeby usprawnić działanie naszej strony. Pozostając na naszej stronie, wyrażasz na to zgodę. More details…