Kurz na padokach czy pętanie zwierząt podczas upałów mogą być bardzo groźne

16 lipiec 2019
(1 Głos)
Autor 
Długotrwała praca na padoku, gdzie jest bardzo sucho i wzbijają się tumany pyłu, może spowodować u koni przewlekłe schorzenia dróg oddechowych

Kurz wzniecany na padokach zagraża koniom dużo bardziej, niż wysokie temperatury. Zamiast martwić się o bydło stojące na rozgrzanych łąkach, czy o konie ciągnące powozy z turystami, powinniśmy bezwzględnie piętnować wiązanie psów na łańcuchach w miejscach, które odwiedzamy podczas wakacyjnych podróży - mówi dr n.wet. Bernard Turek.

Zdaniem eksperta z Katedry Chorób Dużych Zwierząt w warszawskiej Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego należy reagować na krzywdę zwierząt cierpiących podczas upałów czy burz, ale robić to sposób mądry.

Kurz groźniejszy od wysokich temperatur
Naukowiec tłumaczy, w jaki sposób upały i towarzyszące im zjawiska przyrodnicze mogą grozić zwierzętom, które spotykamy podczas letnich wyjazdów. Wskazuje sytuacje wymagające bezwzględnej interwencji i wymienia instytucje, do jakich możemy zwrócić się po pomoc. Przede wszystkim jednak uspokaja: dobrostan większości zwierząt pracujących latem dla człowieka, w szczególności koni, nie jest w Polsce zagrożony.

- Dorożki, powozy czy jazda pod siodłem nie są dla koni niczym groźnym. Dla zwierząt w sile wieku, młodych, zdrowych i sprawnych, nie jest problemem temperatura około 30 stopni. Warto pamiętać, skąd pochodzą konie czystej krwi arabskiej i choć oczywiście nie można tego przełożyć na inne rasy, to jednak koń jest przystosowany do pracy w lecie - mówi dr Turek.

Dodaje, że większym problemem niż upał, jest kurz. Długotrwała praca na padoku, gdzie jest bardzo sucho i wzbijają się tumany pyłu, może spowodować u koni przewlekłe schorzenia dróg oddechowych, jak obturacyjna choroba płuc. Jeśli długo nie pada, warto więc namawiać właścicieli stajni do zraszania placów przeznaczonych do jazd lub do wyjazdów "w teren".

 

Pętanie zwierząt to niebezpieczna praktyka wciąż stosowana na polskich wsiach
Poza tym, zagrożeniem dla koni oraz bydła jest podawanie złej jakości siana, ale również ciasne ich pętanie. Gdzieniegdzie na wsiach wciąż jeszcze można zobaczyć byki unieruchomione sznurem biegnącym od rogu do kopyta, w nienaturalnej i niewygodnej pozycji. Ekspert podkreśla, że spętane zwierzęta nie mogą uciec przed owadami atakującymi wściekle podczas upałów, szczególnie przed burzą. Małe meszki mogą spowodować silną reakcję alergiczną zagrażającą życiu dużych zwierząt. Zarówno hodowcy, jak i lekarze nie mogą ochronić krów i koni przed tymi owadami, bo nawet najlepsze środki chemiczne, czyli repelenty, działają do pół godziny.

- Nie powinno być litości dla ludzi wiążących zwierzęta tak ciasno, że nie mogą one przemieścić się do cienia, swobodnie napić czy podrapać. Na szczęście mijają czasy małych gospodarstw, gdzie żyła jedna czy dwie sztuki bydła spętane lub uwiązane na łańcuchu i przebywające na słońcu przez cały dzień. Dobrostan tych zwierząt był mocno zachwiany. Dotyczy to zresztą nie tylko zwierząt gospodarskich, ale i psów. Chciałbym, żeby prawo pozwalało na wyciąganie konsekwencji wobec ludzi, którzy traktują zwierzęta w taki nieludzki sposób, jak 30-40 lat temu" - mówi dr Turek.

Weterynarz zastanawia się, jaki powód mogą mieć właściciele dużych działek, aby wiązać psy na łańcuchach przy budzie lub tylko przy wykopanym w ziemi dole. Jego zdaniem, dbałość o ogród lub o czystość działki nie powinna ludziom przesłaniać obowiązków, jakie mają wobec zwierząt. Stwierdza, że powinniśmy pomagać zaniedbanym psom spotykanym w górskich, nadmorskich czy też położonych nad jeziorami i rzekami kwaterach, do których przyjeżdżamy na urlop. Doktor przyznaje, że jest to jednak trudne i wymaga dotarcia do świadomości ludzi mających złe podejście do zwierząt.

- Należy piętnować takie sytuacje i zgłaszać je na policję oraz do straży miejskiej - radzi weterynarz.

 

Zwierzęta także reagują na zmianę pogody
Dr Bernard Turek zajmuje się chirurgią w Klinice Koni przy Wydziale Medycyny Weterynaryjnej SGGW. W pracy naukowej i zawodowej boryka się ze schorzeniami ortopedycznymi, urazami i chorobami dotykającymi konie sportowe i zwierzęta gospodarskie. Wyjaśnia, że współczesna medycyna rozwinęła się na tyle, że coraz mniej jest przypadków beznadziejnych, kiedy trzeba poddać konia eutanazji z powodu złamania kości.

- Wiele skomplikowanych urazów da się leczyć. Prezentowałem na międzynarodowych kongresach naukowych wyniki operacyjnego leczenia pewnych złamań, gdzie rokowania były bardzo dobre. Podobnie jest w przypadku operacji brzusznej w przypadku kolki, która najczęściej jest wynikiem problemów dotyczących przewodu pokarmowego. Jeśli w porę zareagujemy, można takie zwierzęta uratować. To wymaga ciężkiej pracy całego zespołu, ale i satysfakcja jest bardzo duża - stwierdza adiunkt.

Choć większość pacjentów kliniki stanowią konie, dr Turek tłumaczy, że podział na duże i małe zwierzęta jest umowny. Istnieją kuce rasy Falabella, które są mniejsze od dużych psów, dlatego naukowcy skłaniają się raczej ku rozróżnieniu na zwierzęta gospodarskie i domowe. Te większe ciężej, niż małe, znoszą letnie burze.

- Z burzą wiążą się zmiany ciśnienia. Część koni, podobnie jak wiele psów, reaguje na burze dużym stresem. Zachwianiu ulega układ nerwowy wegetatywny, który steruje pewnymi funkcjami w organizmie. Część koni w czasie nagłej zmiany pogody doznaje problemów na przykład w postaci kolek. Pogarszają się objawy przewlekłych chorób obturacyjnych płuc - mówi ekspert od chorób koni.

 

Źródło: Nauka w Polsce PAP

Zostaw swój komentarz

Upewnij się, że podałeś wszystkie informacje w polach wymaganych(*) Kod HTML nie jest dozwolony.

Nasze tytuły:

  • portal informacyjny: zycierolnika.pl
  • kwartalnik: " Życie Rolnika Magazyn Polski" 
Do
góry
Używamy plików cookie żeby usprawnić działanie naszej strony. Pozostając na naszej stronie, wyrażasz na to zgodę. More details…