Wydrukuj tę stronę

Szara strefa na rynku nasion ma się dobrze, kosztem rolnika i hodowcy

07 wrzesień 2019
(0 Głosów)
Autor 
materiał kwalifikowany

Choć nie od dziś wiadomo, że sukces plonów zależy od umiejętnego doboru odmiany i użycia do siewu profesjonalnie przygotowanego materiału kwalifikowanego wysokiej jakości, dla wielu rolników wysoka cena „kwalifikatu” jest argumentem nie do przebicia. Możliwość zaoszczędzenia tu i teraz przeważa nad przyszłym zyskiem.

Poszukując materiału do siewu, rolnicy rozglądają się więc za najbardziej atrakcyjną cenowo opcją, co niejednokrotnie kończy się zakupem ziarna od przygodnego sprzedawcy z Internetu lub z targowiska. Skuszeni wizją oszczędności rolnicy zapominają jednak, że nabywanie do siewu nasion z pokątnego źródła to ryzykowna decyzja, która może uderzyć ich po kieszeni.

 

W Internecie i na targowisku kupisz wszystko…

…materiał do siewu też. Szczególnie bogaty w oferty jest Internet: na portalach ogłoszeniowych i giełdach rolniczych w sezonie siewu można znaleźć kilka tysięcy ogłoszeń na ziarno „rok po centrali, na paszę lub do siewu” które jest „idealne na słabe gleby” lub „dobrze radzi sobie w suszę”. Ogłoszeniodawca często oferuje też możliwość „wyczyszczenia do siewu” lub nawet dowóz do klienta. Oferty takie cieszą się dużym zainteresowaniem potencjalnych nabywców, skuszonych głównie atrakcyjną ceną, znacznie niższą niż za nasiona kwalifikowane. Czy to jednak na pewno dobry biznes?

Siew nasion z nieznanego źródła, bez urzędowej etykiety i faktury zakupu, to zawsze loteria, bo rolnik nie ma pewności, co tak naprawdę nabył.

W trakcie wegetacji roślin może okazać się, że nawet pomimo prawidłowo prowadzonych prac polowych i sprzyjającej pogody plony będą niższe od zakładanych, jeśli w ogóle uda się coś zebrać. Może ziarno było wadliwe, porażone chorobą, a może to była inna odmiana niż zapewniał handlarz – tego się jednak rolnik nie dowie. Brak faktury, a więc brak dowodu, że transakcja miała miejsce. Reklamacji złożyć się nie da, nie wiadomo zresztą, do kogo poszkodowany rolnik miałby się zgłosić.

Na tym jednak problemy się nie kończą. Rolnika może bowiem odwiedzić audytor z Agencji Nasiennej, żeby sprawdzić, czy legalnie nabywa on materiał do siewu i czy rozlicza się z hodowcami z siew ze zbioru, czyli za odstępstwo rolne. Jeżeli rolnik nie zdoła udokumentować pechowego zakupu, a co gorsza, podać nazwy odmiany, audytor pobierze próby do zidentyfikowania odmiany w laboratorium. Jeśli okaże się, że to odmiana chroniona, rolnika czekają kłopoty, bo hodowca może zażądać odszkodowania. Dlaczego? Ponieważ wykorzystanie do siewu nabytego niekwalifikowanego materiału odmiany chronionej (a taki zakupił rolnik u przygodnego sprzedawcy) narusza wyłączne prawo hodowcy. Zamiast oszczędności mamy więc dodatkowe koszty.

 

„Ziarno jest moje, więc mogę z nim zrobić, co chcę!”

Z takiego założenia najczęściej wychodzą ogłoszeniodawcy, którzy decydują się zamieścić w Internecie ofertę na „nasiona po kwalifikacie” oraz handlarze szukający nabywców na swoje plony na targowiskach. Mają słuszność, ale z jednym wyjątkiem: nie wolno im sprzedać materiału ze zbioru na cele siewne! Aby móc to robić, musieliby wcześniej dopełnić kilku odpowiednich procedur.

Wspomnieliśmy wcześniej o odmianach chronionych i wyłącznym prawie hodowcy. W dużym skrócie rzecz polega na tym, iż hodowca roślin rolniczych może objąć wyprowadzoną przez siebie odmianę ochroną wyłącznego prawa, czyli ochroną własności intelektualnej. Oznacza to m.in., że tylko hodowca, który posiada wyłączne prawo do danej odmiany, ma prawo oferować i sprzedawać materiał tej odmiany do siewu. Każda inna osoba lub firma, która chce się tym zajmować, ma obowiązek uzyskać od właściwego hodowcy pisemną licencję na wykonywanie takich działań.

Nie koniec na tym. Aby legalnie handlować materiałem do siewu, należy również zarejestrować się w Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORiN) jako prowadzący obrót materiałem siewnym oraz zgłosić prowadzone plantacje. Plantacje te, a później zebrane z nich nasiona lub sadzeniaki poddane zostaną szczegółowej, kilkuetapowej kontroli, od oceny polowej, poprzez badania laboratoryjne, ocenę tożsamości i czystości odmianowej, aż do oceny cech zewnętrznych. Tylko jeśli pomyślnie przejdą wszystkie etapy, zostaną dopuszczone przez PIORiN do obrotu.

 

Sankcje za nielegalny obrót

Zdecydowana większość sprzedawców z Internetu lub targowiska nie zadbała o dopełnienie wymaganych formalności lub też nie miała świadomości, że ciąży na nich taki obowiązek. W rezultacie, oferując lub sprzedając na cele siewne niekwalifikowany materiał odmiany chronionej, naruszają dwie ustawy: Ustawę z dnia 26 czerwca 2003 r. o ochronie prawnej odmian roślin (tekst jednolity: Dz.U. 2018 r. poz. 432) oraz Ustawę z dnia 9 listopada 2012 r. o nasiennictwie (tekst jednolity: Dz.U. 2019 r. poz. 568). 

Jakie konsekwencje grożą za takie działanie? W sytuacji naruszenia wyłącznego prawa hodowca może domagać się od handlarza lub ogłoszeniodawcy odszkodowania w wysokości do trzykrotnej wartości opłaty licencyjnej, obowiązującej dla odmiany będącej przedmiotem oferty. Sprawą może zająć się też PIORiN - jeśli w trakcie kontroli stwierdzi brak uprawnień do obrotu materiałem siewnym, może nałożyć na handlarza lub ogłoszeniodawcę mandat karny i zastosować sankcję administracyjną.

 

„Co to komu szkodzi?”...

…może zapytać przeciętny ogłoszeniodawca, umieszczając w Internecie ofertę na kilka ton niekwalifikowanych nasion „po centrali, w sam raz do siewu”. Aby odpowiedzieć na to pytanie, wystarczy przyjrzeć się skali nielegalnego obrotu. W sezonie siewu na najpopularniejszych giełdach internetowych pojawia się kilka tysięcy ogłoszeń naruszających prawo; dodajmy do tego oferty na portalach regionalnych i w prasie lokalnej oraz przypadkowych sprzedawców na targowiskach. Szara strefa ma się dobrze; tylko czyim kosztem?

 

 

Komu szkodzi nielegalny obrót niekwalifikowanymi nasionami?

Na pewno hodowcom, których szara strefa pozbawia należnego wynagrodzenia za ich pracę: niełatwą, żmudną, wymagającą ogromnych inwestycji i specjalistycznej wiedzy. Potrzeba niebagatelnych nakładów czasu i funduszy, zanim odmiana trafi do obrotu. Hodowla twórcza zwykle zajmuje ok. 10 lat, oficjalne badania i rejestracja trwają kolejne 2 lata, a całość inwestycji to kwota rzędu kilku milionów złotych. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że największa atrakcyjność odmiany na rynku wynosi średnio ok. 5 lat, wnioski nasuwają się same.

Nielegalny obrót jako nieuczciwa konkurencja szkodzi także licencjonowanym producentom materiału siewnego, dokładającym starań, aby profesjonalnie wytwarzać nasiona o wysokich parametrach. Ale szkodzi też samym rolnikom, którzy od przygodnych handlarzy kupują nasiona niewiadomego pochodzenia, gorszej jakości, często zanieczyszczone lub zarażone chorobami, a w razie problemów z uprawą nie mają do kogo zwrócić się o rekompensatę. 

Nie zapominajmy, że wykorzystanie kwalifikowanego materiału siewnego przez polskich rolników jest jednym z najniższych w Unii Europejskiej, co przekłada się na zmniejszenie konkurencyjności krajowego rolnictwa na rynku europejskim. Niemały wpływ na taki stan rzeczy ma nielegalny obrót materiałem do siewu; można więc powiedzieć, że szara strefa szkodzi polskiemu rolnictwu.

 

Agencja Nasienna  Sp. z o.o.

 

Redakcja

Ostatnie od Redakcja

Używamy plików cookie żeby usprawnić działanie naszej strony. Pozostając na naszej stronie, wyrażasz na to zgodę. More details…