Pojemniki zostały odnalezione w niedzielę 2 lutego. Tysiąc litrowe beczki znaleziono na terenie graniczących ze sobą nadleśnictw, ale podlegających różnym dyrekcjom.
W wolsztyńskich lasach, w okolicach wsi Boruja ok. godz. 14.30 znaleziono siedem beczek. Ponieważ ze zbiorników wyciekała substancja natychmiast wyznaczono strefę bezpie-czeństwa, a strażacy pracowali w specjalnych aparatach tlenowych. Po przyjeździe specjali-stycznej grupy ratownictwa chemiczno-ekologicznego z Leszna, powiększono strefę oraz z dwóch uszkodzonych beczek pobrano próbki substancji.
Na razie nie wiadomo, co to jest za substancja, ustalono jedynie, że nie jest ona radioak-tywna.
Tego samego dnia, czyli 2 lutego, beczki znaleziono także w lesie w Nadleśnictwie Bolewice. Tam, ktoś wywiózł i pozostawił siedem pojemników.
O znalezisku poinformowano Straż Pożarną w Nowym Tomyślu. W pracach operacyjnych oprócz służb leśnych Nadleśnictwa Bolewice uczestniczyły strażacy z Nowego Tomyśla oraz specjalistyczna jednostka z Poznania, strażacy ochotnicy z Bolewic i policja z Nowego To-myśla.
Ze zbiorników również pobrano próbki do badań, a teren został zabezpieczony. Do czasu zakończenia postępowania pojemniki zostaną w miejscu ich porzucenia.
Takie same zbiorniki znaleziono także na terenie prywatnym niedaleko Węgielni.
Właścicielem pojemników był rolnik
Podobne zdarzenie miało miejsce w lipcu ubiegłego roku w Nadleśnictwie Kaczory. W bez-pośrednim sąsiedztwie lasu ktoś porzucił pojemniki z nieznaną substancją chemiczną. Na miejscu znaleziono pięć paletopojemników DPPL o pojemności 1000 litrów każdy. Jak stwierdzono ze zbiorników w stronę lasu wyciekła ropopochodna substancja.
Teren został skażony związkami ropopochodnymi w stopniu przekraczającym dopuszczalny poziom. Sprawa została zgłoszona policji, po dochodzeniu okazało się, że pojemniki wywoził miejscowy rolnik mieszkający w pobliżu lasu. Zbiorniki stawiał na skraju pola, a następnie spuszczał zawartość do lasu, zasypywał to ziemią i wylewał gnojówkę, aby zatrzeć ślady.