- Nasze działania będą miały pokojowy charakter aczkolwiek musimy pokazać, że istniejemy a nasze gospodarstwa są coraz bardziej zagrożone - poinformował wczoraj w mediach społecznościowych lider ruchu Michał Kołodziejczak.
Kolumny ciągników rolniczych na polskich drogach
Od godziny 9 rano rolnicy blokowali drogi w województwach łódzkim, lubelskim, podkarpackim, opolskim, wielkopolskim, kujawsko - pomorskich i mazowieckim. Policjanci byli zmuszeni wyznaczyć objazdy. Jako pierwsi na ulice wyjechali rolnicy z okolic Sieradza - kolebki ruchu Agro Unia. Kolumny ciągników z flagami spowalniały ruch jednak nie tylko w tym rejonie.
Na ulice wyjechały także ciągniki rolnicze na Opolszczyźnie. Kolumna z flagami Polski spowalniała ruch na drodze DK11 na trasie Olesno-Lubliniec w Grodzisku oraz DK45.
Utrudniania na drogach krajowych były także w województwie kujawsko-pomorskim na drodze DK 5 w okolicach Żnina i DK 25 w okolicach Inowrocławia. W Wielkopolsce rolnicy wyszli na drogi krajowe w kilku miejscach. Również na Podlasiu, Podkarpaciu i Mazowszu rolnicy wyjechali na ulice "walczyć" o swoje upadające gospodarstwa rodzinne.
Na drogach nie zabrakło także rozsypanych produktów rolnych. Protestujący trzymali transparenty sygnalizujące poważne problemy w polskim rolnictwie, w którymi sobie nie radzą.
Rolniczy kondukt żałobny polskiej wsi z około 200 osobami przeszedł w milczeniu drogą ekspresową w kierunku Środy Wielkopolskiej. Gospodarze nieśli ze sobą symboliczną trumnę. Protestujący zapowiedzieli, że podobny marsz dotrze 06.02.19 r. pod Pałac Prezydencki.
- Liczymy że Prezydent Andrzej Duda zwróci uwagę na nasze trudne położenie i nas nie zlekceważy- powiedział Michał Kołodziejczak z Agro Unii.
O co chodzi polskim rolnikom?
Na krótkiej konferencji prasowej pod Pałacem Prezydenckim Michał Kołodziejczak przypomniał, że rozmowy z resortem rolnictwa na temat problemów w polskich rolników podejmowane są już od dłuższego czasu. Pierwsze miały miejsce już w marcu. Zdaniem rolników prowadzony dialog jest nieskuteczny i oparty na głębokiej niechęci współpracy. Lider ruchu podkreślił, że rolnik jest człowiekiem czynu, a nie tylko mówienia. To właśnie konkretnych działań nadal domagają się rolnicy.
Ruch Agro Unia opublikował pismo odnośnie sytuacji polskich rolników
1. Sytuacja w polskim rolnictwie z każdym dniem pogarsza się. Wbrew pozorom (oraz powierzchownej ocenie niektórych osób - zwłaszcza tych „z miasta”) i propagandzie sukcesu uprawianej przez rząd, polska wieś weszła w stan stagnacji a nawet powolnego umierania.
2. Agresywna polityka zagraniczych korporacji, pasywna postawa służb państwowych, nieskuteczna polityka międzynarodowa i podejmowanie decyzji niezgodnych z polską racją stanu doprowadziły polską wieś do stanu beznadziejności a wiele gospodarstw na skraj bankructwa.
3. Istniejące dotychczas i funkcjonujące w świecie („światku”) rolniczym podmioty zarówno państwowe jak i społeczne zmarnowały zasoby którymi dysponowały, nie wykorzystały one pożytecznie możliwości do pracy na rzecz rolnictwa.
4. Oddolne organizowanie się środowiska rolniczego poza skostniałym układem napotkało na krytykę ze strony ministra rolnictwa. Co gorsza, nasza wspólna inicjatywa i organiczna praca na samym dole zostały intencjonalnie zaatakowane przez urząd ministra, który powinien być naszym reprezentantem i sługą polskiej wsi.
5. Świadomi sytuacji nieuchronnego upadku strategicznego sektora polskiej gospodarki podejmujemy wszelkie możliwe działania służące podniesieniu tego tematu do rangi na którą zasługuje. Bezpieczeństwo żywnościowe kraju to użyty przez nas termin wiosną ubiegłego roku, który obecnie powtarzany jest przez wielu polityków (w tym w szczególności tych decyzyjnych pod względem arytmetyki sejmowej), lecz pozostaje w ich ustach pustym sloganem. My, którzy jako pierwsi wskazaliśmy na zagrożenie utraty przez Polskę suwerenności gospodarczej i ekonomicznej w tym względzie, podejmujemy nieustające działania mające na celu poważne potraktowanie tego niebezpieczeństwa.
6. Polska wieś jest nierozerwalnie związana z miastem. Wspólnie tworzymy ekosystem gospodarczy i społeczny. Dla celów wąskiej grupy interesu jesteśmy skutecznie skłócani, głównie czynnikami natury ekonomicznej. Nie jest naszą winą ani nie czerpiemy satysfakcji z faktu, iż „miastowi” przedsiębiorcy spotykają się z wyższymi progami obciążeń podatkowych niż my. Dla przykładu: rodzinna szwalnia konkuruje z azjatyckimi tygrysami, my konkurujemy na nierównych zasadach z zachodnim rolnikiem, który w porównaniu z nami korzysta ze znacznie większych przywilejów i wsparcia swojego państwa. Polski rząd zaś przeznacza nasze wspólne (miasta i wsi) środki finansowe na dotowanie zagraniczych koncernów (np. Mercedesa - na zakup którego jako nowy samochód w Polsce właściwie nikogo nie stać..), kiedy My polscy przedsiębiorcy wykrwawiamy się pracując po 12 godzin na dobę i więcej.
7. Beznadziejność sytuacji oraz wyczerpanie się formuły bezproduktywnych rozmów z ministrem rolnictwa, który reprezentuje stanowisko rządu RP skłania nas do podjęcia dalszych działań. Dla wielu jedynym słusznym (jedynym?) krokiem wydaje się być zaostrzenie kursu wobec sprawujących władzę. W sytuacji totalnego ignorowania problemów wsi a nawet wręcz prób propagandowego przeinaczania rzeczywistości, nie może dziwić nikogo irytacja środowiska i rosnący niepokój społeczny. Wskazując na naszą dojrzałość i potwierdzając szczerość intencji, którą jest dobro polskiego rolnictwa, kierujemy apel do osoby sprawującej najwyższy urząd w kraju - Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o interwencję, póki kluczowy sektor polskiej gospodarki pozostaje jeszcze bastionem polskiego kapitału rodzinnego i ostoją wartości o które walczyli nasi przodkowie.