Nie zważając na upały, bez problemów pokonał trasę liczącą ponad trzy tysiące kilometrów.
W podróż liczącą tysiące kilometrów Martin Havelka wyruszył już w połowie lipca, kiedy w rodzinnych Škrdlovicach koło Žďáru nad Sázavą wsiadł za kierownicę legendarnego modelu Z25. Przy średniej prędkości 33 km/h i zużyciu 12 l/100 km, w asyście swojej rodziny i psa, wyruszył na północ. Po kilkudniowej jeździe przez Czechy i Polskę dojechał swoim ZETOREM aż do Bałtyku. Tam prowadziła też jego pierwsza wyprawa, w trakcie której dwa lata temu pokonał niemal 800 kilometrów i która przyniosła mu sławę nie tylko u nas, ale również za granicą. Tę część trasy Havelka już znał. Premierę miał za to jego traktor w porcie w Świnoujściu, z którego pierwszy raz popłynął promem aż do brzegów Szwecji.
Czeski podróżnik spędził w skandynawskim kraju jedenaście dni, w ciągu których z portu w Trelleborgu pokonał ponad 1200 kilometrów wzdłuż północno-wschodniego wybrzeża. Po drodze poznawał tereny wiejskie, odbył siedem spotkań z miejscowymi kolekcjonerami starych traktorów i ludźmi związanymi z marką ZETOR, oraz odwiedził tamtejsze muzeum traktorów ZETOR w Ystad. „Najdalej położonym celem była wyspa Orust – 100 km na północ od miasta Göteborg – gdzie z rodziną odwiedziliśmy farmę kolekcjonera traktorów ZETOR 25, pana Christena Olssona, właściciela ponad 30 sztuk ZETORu 25 pierwszej serii w wersji eksportowej i uznanego specjalisty od zabytkowych traktorów ZETOR w Szwecji,“ dodał Havelka.
Szwecję odwiedził na zaproszenie tamtejszego kolekcjonera ZETORów Magnusa Larssona, z którym zaplanował tegoroczną wyprawę podczas ubiegłorocznego spotkania traktorzystów w Łazach nad morzem.
Zdaniem Havelki ZETORY są w Szwecji popularne: „Ma je tu mnóstwo ludzi, na przykład na wyspie Orust siedemdziesiąt procent wszystkich traktorów to właśnie maszyny marki ZETOR. Unikatowe egzemplarze można też zobaczyć w muzeum. ZETOR zdecydowanie ma tu renomę“ zaznaczył. Pochwalił też tutejszy ruch drogowy i kierowców, którzy są przyzwyczajeni do pojazdów rolniczych: „Jest tu wiele farm więc traktory, i nowe, i stare, po prostu tam jeżdżą i każdy na drodze bierze to pod uwagę i liczy się z tym.“
Jedyną przeszkodą w długiej podróży była dla Havelki pogoda. Jego ZETOR Z25 nie posiada kabiny, dlatego kierowca jest wydany na łaskę i niełaskę pogody. Zamiast oczekiwanych problemów z deszczem po przyjeździe do Szwecji zaskoczyły podróżnika nieznośne upały, przez które traktor był porządnie nagrzany. Nawet to nie zatrzymało Havelki w zdobywaniu Skandynawii, chociaż jazdę swoim weteranem porównał do siedzenia na rozpalonym piecu. Na zakończenie jednak całą sytuację skomentował z humorem i dodał na temat swojego rekordu podróżniczego: „Było naprawdę gorąco, słonecznie i bez deszczu, więc wróciłem pięknie opalony.“ Miłośnik traktorów swoją długą podróż zakończył na traktoriadzie w miejscowości Janov koło Svitav, skąd w sobotę wieczorem wrócił do domu. Już teraz jednak planuje swoją następną wyprawę – po raz trzeci na najwyżej położoną górską drogę Grossglocknerhochalpenstrasse w Aplach austriackich, dokąd wyruszy we wrześniu.