Badania konsumpcji warzyw i owoców wykazały, że pandemia zmienia proces zakupów. Polacy są mniej skłonni do robienia zakupów pod wpływem impulsu. Nie chcą też marnować żywności.
W czasie epidemii rośnie sprzedaż naturalnych produktów spożywczych o długim terminie ważności. Na popularności zyskują suche artykuły spożywcze, ale też produkty prozdrowotne. Eksport śliwki kalifornijskiej do Polski od sierpnia 2019 do marca 2020 roku wzrósł prawie dwukrotnie.
Wielu konsumentów zastanawia się w jaki sposób są uprawiane pierwsze nowalijki i czy warto po nie sięgać? Okazuje się, że wiele obaw jest zupełnie nieuzasadniona.
Zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych protestuje przeciwko próbie nałożenia na Polaków podatku „od mięsa”.
Badanie pokazało, że świadomość polskich konsumentów jest na wysokim poziomie, a sprawdzanie składu produktu nikogo już nie dziwi. Zmiany widać w spożyciu ilości mięsa. Najważniejszym motywem ograniczania jego konsumpcji jest wątpliwość co do jego jakości. Taki pogląd deklaruje 54% badanych.
GUS podał, że w 2018 r. dostawy większości powszechnych towarów żywnościowych na rynek krajowy były wyższe niż przed rokiem. Głównie odnotowano wzrost spożycia cukru, jajek oraz piwa. W niewielkim stopniu wzrosło również spożycie warzyw i owoców, a spadło win i miodów pitnych, przetworów z ziarna zbóż oraz ziemniaków.
Wkładanie do sklepowego koszyka wszystkiego co widzimy na sklepowych bywa kuszące, ale może być mało korzystne dla naszego organizmu i portfela. Aby więc temu zapobiegać, czasem ratujemy się listą zakupów. Najważniejszymi pozycjami, które na nią wpiszemy oprócz produktów, powinny być: jakość i dobry skład.
Bardzo często można spotkać się ze stwierdzeniem, że tzw. nowalijki są niezdrowe oraz uprawiane w nieodpowiednich warunkach – przede wszystkim sztucznie i nadmiernie nawożone. Jak jest w rzeczywistości i czy możemy jeść je bez obaw przy współczesnych metodach uprawy? Na to pytanie odpowiadają naukowcy z SGGW.