- Jesteśmy za poprawą dobrostanu zwierząt, na co wielokrotnie zwracaliśmy uwagę w naszym stanowisku, publikacjach i wypowiedziach. Uważamy, że patologię i złe traktowanie zwierząt należy zwalczać. Rozumiemy zmieniające się światowe trendy w podejściu do utrzymywania i hodowli zwierząt. Szanujemy poglądy i przyzwyczajenia wszystkich osób, które odeszły od jedzenia mięsa czy noszenia naturalnych futer. W projektowanej Ustawie za niepokojące uważamy zmiany, które zrównują uprawnienia organizacji pozarządowych z uprawnieniami nadzorowanej przez państwo Inspekcji Weterynaryjnej – czytamy w komunikacie opublikowanym przez Aleksandra Dargiewicza, Prezesa POLPIG.
Organizacje pozarządowe a bioasekuracja
Jak czytamy w komunikacie KZP-PTCh POLPIG projekt Ustawy daje prawo do dowolnego wchodzenia do budynków, gdzie przebywają zwierzęta wrażliwe na choroby zwalczane z urzędu, osobom postronnym. Często jedynymi kompetencjami do oceny zagrożenia epizootycznego tych osób jest entuzjazm, ale bez gruntownej, fachowej wiedzy.
Według zapisów projektu Ustawy, w trakcie interwencji przedstawicieli organizacji pozarządowych przestaje być potrzebny jakikolwiek nadzór Inspekcji Weterynaryjnej. Autorzy projektu Ustawy pominięto fakt, że taka swoboda niesie dla zwierząt olbrzymie ryzyko chorób i paradoksalnie, przyczynia się do pogorszenia dobrostanu zwierząt.
Od ponad 6 lat Polska zmaga się z afrykańskim pomorem świń. Głównym zadaniem istniejącej procedury bioasekuracyjnej jest zapewnienie bezpieczeństwa i dobrostanu zwierzętom hodowlanym. Koszta walki z ASF pochłonęły już setki milionów złotych z krajowego budżetu. Mimo tych nakładów los hodowców trzody chlewnej jest zagrożony. Z danych POLPIG wynika, że tysiące rodzin rolniczych hodujących świnie żyje w stałym poczuciu zagrożenia. W związku z działalnością aktywistów zaprzestano skutecznej regulacji pogłowia dzików, przyczyniając się do rozprzestrzeniania ASF i przymusowego uboju tysięcy zwierząt. Pojawienie się w gospodarstwach rolnych dodatkowego, niekontrolowanego czynnika zagrażającego zdrowiu zwierząt może prowadzić do wstrzymania produkcji, przymusowego uboju, a w skrajnych przypadkach do bankructw i dramatu wielu, często wielopokoleniowych polskich rodzin. Proponowana Ustawa przekreśla również ponad 6- letnie wysiłki popularyzacji wśród rolników inwestycji w bioasekurację. Podważa także sens poniesionych do tej pory nakładów finansowych na poprawę bezpieczeństwa hodowli. Proponowana ustawa stoi w sprzeczności postulowaną przez aktywistów metodą walki z ASF jaką jest bioasekuracja.
Likwidacja polskiego rolnictwa
Związek zwraca uwagę na groźbę likwidacji całych sektorów gospodarki (w tym przypadku hodowli norek i uboju rytualnego) bez długiego okresu przejściowego, który pozwoliłby na bezpieczne wprowadzenie zmian.
- Działalność będąca przedmiotem projektu ustawy była i jest prowadzona zgodnie z prawem, w jej ramach polscy rolnicy często zrealizowali długoterminowe inwestycje, zaciągnęli kredyty podjęli zobowiązania prawne i handlowe. Ustawodawca nakazując likwidację tej działalności w ciągu zaledwie 12 miesięcy nie wspomina w projekcie Ustawy o kosztach tej likwidacji, odszkodowaniach czy rekompensatach przerzucając je na polskich rolników. Tymczasem w procesie ustanawiania prawa, w tym ustaw zgłaszanych, zgłaszający jest zobowiązany do przedstawienia takich kosztów, w tym kosztów dla budżetu Państwa – podkreśla Aleksander Dargiewicz.
Krótki okres przejściowy proponowany hodowcom znacząco różni się od stosowanych na rynku praktyk. O ile w przypadku kopalń węgla kamiennego ustawodawca planuje kilkudziesięcioletnie okresy adaptacyjne, o tyle rolnikom, nie mniej licznej grupie zawodowej narzuca się drastycznie krótki okres adaptacyjny.
Naciski społecznie a prawdziwe rolnictwo
POLPIG zaznacza, że poważną wadą proponowanej ustawy jest to, że powstaje ona na podstawie arbitralnej, emocjonalnej decyzji politycznej i pod wpływem nacisków wybranych grup społecznych, ale bez konsultacji ze środowiskami, których ma dotyczyć. Tego rodzaju fundamentalne dla niektórych sektorów gospodarki zmiany poprzedza zwykle długi okres konsultacji, w której wypowiadają się eksperci, dokonuje się symulacji potencjalnych skutków, analizy ryzyk. Niezbędną częścią podobnego procesu są konsultacje społeczne umożliwiające przedstawienie argumentów każdej ze stron oraz otwartą dyskusję.
Żadna branża nie działa w próżni i likwidacja jednego sektora powoduje negatywne skutki dla innych. Zaproponowane zmiany uregulowań prawnych bez wcześniejszej debaty z zainteresowanymi podmiotami oraz brakiem analizy ekonomicznej skutków wprowadzanych przepisów jest złą praktyką legislacyjną. Narusza ona zasady swobody prowadzonej działalności gospodarczej, wprowadza element niepewności i drastycznie obniża skłonność do długoterminowych inwestycji.
- Oceniamy, że dla branży hodowli trzody chlewnej, rezygnacja przez państwo z jego prerogatyw i oddanie ich w ręce aktywistów, choć chwytliwe z punktu widzenia wizerunkowego, przyczyni się do utrudnienia walki z chorobami zwierząt, w tym z ASF, jeszcze bardziej utrudniając wysiłki hodowców i przyczyniając się do cierpienia zwierząt. Dla całej gospodarki tryb wprowadzanych zmian będzie stanowił dodatkowy hamulec ograniczający skłonność do inwestycji i zwiększający niepewność. Trend jest tyle niebezpieczny, że gospodarki innych państw starając się zapobiec ekonomicznym następstwom pandemii i oddalić widmo kryzysu, robią dokładnie odwrotnie - polepszają klimat gospodarczy i walczą o zaufanie inwestorów – dodaje Dargiewicz.
Oprac. Sabina Pietrek, źródło: POLPIG