Dobór rasy
Produkcja opasów w oparciu o cielęta z zakupu jest w naszym kraju bardzo trudna. Wynika to ze słabej dostępności na rynku młodych zwierząt ras mięsnych bądź krzyżówkowych. Dlatego rolnicy zajmujący się produkcją żywca wołowego zwykle opasają taki materiał jaki uda im się zdobyć. Jednak zarówno osobniki różnych ras jak i płci potrzebują różnych warunków do optymalnej ekspresji swoich możliwości genetycznych. Najbardziej opłacalny opas to taki, w którym rasa zwierząt oraz płeć jest dobrana do intensywności żywienia i sposobu utrzymania.
Wybór intensywności opasu oraz rasy w niej wykorzystywanej to podstawa planowania optymalnej produkcji żywca wołowego. Opas dzielimy zwyczajowo na: intensywny, półintensywny oraz ekstensywny. Każdy z rodzajów opasania charakteryzuje się odmiennym sposobem żywienia oraz utrzymania.
Opas intensywny
Głównym założeniem opasu intensywnego jest uzyskanie jak najwyższej masy ciała w jak najkrótszym czasie. Żywienie w tym systemie oparte jest na paszach o wysokiej koncentracji składników pokarmowych. Podstawą dawki jest zwykle kiszonka z kukurydzy oraz kiszonki z traw, nawet z 50 % dodatkiem pasz treściwych. Często skarmiane są produkty uboczne przemysłu rolno-spożywczego. Zwierzęta w takim systemie opasu utrzymywane są alkierzowo. Odpowiednio prowadzony opas intensywny pozwala na osiągnięcie dobowych przyrostów na poziomie ponad 1 kg. Dzięki temu już po kilkunastu miesiącach otrzymujemy opasy gotowe do sprzedaży. System ten jest wysokonakładowy jeśli chodzi o pracę oraz koszty żywienia, jednak wysoka intensywność pozwala na osiąganie dużych zysków w stosunkowo krótkim czasie.
Rasami polecanymi przez specjalistów do intensywnego opasu są: belgijska biało-błękitna, blonde d’Aquitaine, limousine, charolaise, simental mięsny oraz marchigiana. Odpowiednie to takiej formy opasu są również osobniki pochodzące z krzyżowania towarowego krów mlecznych z buhajami wyżej wymienionych ras.
Opas półintensywny
To najpopularniejszy sposób opasu w naszym kraju. Różni się od opasu intensywnego,
z wykorzystaniem pastwiska w swojej początkowej fazie. Młode zwierzęta, po okresie odchowu na mleku bądź preparacie mlekozastępczym trafiają na pastwisko. Przebywają na nim do końca sezonu, następnie kierowane są do bukaciarni na opas intensywny. Wykorzystanie w pierwszej fazie runi pastwiskowej jako głównego komponentu paszy (czasami jedynego) znacznie ogranicza koszty żywienia i utrzymania.
Ten system opasu pozwala na osiągnięcie zwierząt gotowych do sprzedaży w wieku ok. 20 miesięcy. Dłuższy czas opasania rekompensują niższe nakłady. Do tej formy opasu preferowane są zwierzęta ras: limousine, charolaise, simental mięsny, hereford oraz angus, a także osobniki pochodzące z krzyżowania towarowego krów mlecznych z buhajami tych ras.
Opas ekstensywny
Ten system opiera się na wykorzystaniu dwóch sezonów pastwiskowych oraz pasz objętościowych pochodzących z własnego gospodarstwa. Zwierzęta gotowe są do sprzedaży w wieku 2 – 2,5 roku. Opas ekstensywny sprawdza się w gospodarstwach posiadających znaczne połacie użytków zielonych (nawet tych w gorszej kulturze) przy jednoczesnym niedoborze gruntów ornych. Zwierzęta po pierwszym sezonie wypasu trafiają na zimę do obór gdzie są żywione głównie kiszonkami z traw i sianem. Taki system opasu można prowadzić nie posiadając typowych budynków inwentarskich, ponieważ zwierzęta można utrzymywać w prowizorycznych schronieniach. Rasy najlepiej nadające się do takiej formy opasu to: hereford, angus oraz highland.
Optymalne źródło cieląt
W polskich realiach najbardziej optymalnym źródłem cieląt do opasu są krowy mleczne kryte buhajami wyspecjalizowanych ras mięsnych.
– Problemem jest nadal brak jasnego zapisu w paszporcie, mówiącego jakiej rasy buhajem została pokryta krowa mleczna. MM czyli mieszaniec mięsny nie precyzuje jakim buhajem kryta była krowa. Decydując się na zakup, a jednocześnie chcąc opasać zwierzęta podobne do siebie genetycznie, musimy zaufać sprzedawcy na słowo – mówi producent żywca wołowego Tomasz Tymiński.
Rozwiązaniem jest uzyskiwanie cieląt we własnym gospodarstwie bądź „zamawianie” cieląt u producentów mleka. W drugim przypadku musimy zaufać, że kontrahent zainseminuje krowę nasieniem buhaja rasy, którą preferujemy.
Dla Tomasza Tymińskiego sposobem na zdobycie cieląt do opasu, które odpowiadają jego preferencjom jest ich zakup za pośrednictwem Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.
Produkcja w systemie QMP
Podchodząc do opasu z myślą o rozwoju i pozyskiwaniu dodatkowego zysku, warto pomyśleć o certyfikacji w Systemie QMP.
– Decydując się na produkcję żywca QMP, musimy zadbać o odpowiedni materiał do opasu – nie mogą to być cielęta HF. Potrzebny jest materiał w postaci cieląt mięsnych bądź krzyżówkowych, bo tylko takie zwierzęta nadają się do opasu w systemie QMP. Wynika to z faktu, że półtusze muszą być co najmniej w klasie O+ w klasyfikacji EUROP – mówi Józef Wojewódzki, producent certyfikowanego żywca wołowego.
– Wszystko zaczęło się od tego, że wstąpiłem do Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego, w której to organizacji aktualnie aktywnie działam. Dowiedziawszy się o certyfikacji QMP, pomyślałem, że jest to jakaś perspektywa dla polskiego rolnictwa, oraz dla mnie samego. Jeśli chodzi o sferę jakości, pozwala on promować wołowinę. Jest również kwestia ceny, bo za certyfikowany żywiec rolnik otrzymuje dodatkowe pieniądze – opowiada Józef Wojewódzki.
– Jestem członkiem PZPBM, brałem udział w niedawno zakończonym projekcie „Od widelca do zagrody”. Taką drogą dowiedziałem się o certyfikacji QMP i wszedłem w to.
Uzyskanie certyfikatu nie jest trudne wtedy, jeśli spełnia się podstawowe warunki dobrej hodowli bydła mięsnego – mówi Tomasz Tymiński.
Jak informuje Józef Wojewódzki, aby uzyskać certyfikat, każdy członek programu musi przestrzegać stalowych zasad. Jest to bezuwięziowe utrzymanie zwierząt, spełnienie wymagań dobrostanu i wymogów weterynaryjnych. Są to standardowe wymogi i jak podkreśla rolnik, najważniejszą zasadą jest zakaz utrzymywania bydła na uwięzi.
– Jeśli chodzi o formalności, to najpierw zgłaszamy chęć uczestnictwa w certyfikacie. Należy skontaktować się z PZPBM i oni dalej pomogą załatwić wszelkie formalności. To się wiąże z przyjazdem niezależnej jednostki certyfikującej, którą na dziś jest Ekogwarancja. Inspektor sprawdza gospodarstwo pod kątem spełniania wymogów certyfikatu. Te procedury nie są wcale tak straszne jak by się mogło komuś wydawać – mówi Józef Wojewódzki.
inż. Monika Przeworska