Dominują zwierzęta w typie mlecznym z przeważającą rolą rasy HF (ok. 95 % pogłowia). Dlatego większość wołowiny znajdującej się na naszym rynku pochodzi z opasów oraz wybrakowanych krów, których przodkowie nie byli selekcjonowani pod kątem jakości mięsa. Powoduje to problem dla sektora wołowiny, ponieważ niemalże gwarancją otrzymania wysokojakościowego mięsa jest prowadzenie produkcji w oparciu o wyspecjalizowane rasy mięsne.
Zbyt niskie pogłowie
Pod oceną Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego znajduje się niecałe 20 tys. krów ras mięsnych. Porównując tę liczbę z całkowitą populacją krów w naszym kraju, dostrzegamy skalę problemu. Jak przewidują eksperci, pogłowie czysto rasowego bydła mięsnego w Polsce będzie wzrastać powoli. Jest to spowodowane m.in. wysoką ceną zwierząt importowanych oraz możliwościami reprodukcyjnymi bydła. Chcąc uzyskać wysokojakościowy materiał opasowy, który nasyciłby popyt, należy wykorzystać krowy mleczne. Mogą być kryte buhajami wyspecjalizowanych ras mięsnych, dzięki czemu otrzymujemy cielęta – krzyżówki. Jak pokazuje praktyka, młode zwierzęta pochodzące z krzyżowania są bardzo dobrym materiałem opasowym.
Jest zapotrzebowanie
Polacy spożywają bardzo mało wołowiny. Jest to poniżej 2 kg na osobę rocznie. Taki wynik wygląda mizernie w porównaniu do średniej unijnej wynoszącej ok. 15 kg per capita. Jednak widać już pozytywne zmiany w nawykach żywieniowych mieszkańców Polski. Coraz chętniej sięgamy bowiem po wołowinę wyższej jakości.
Stało się to za przyczyną zwiększonej promocji mięsa wołowego. Liczne programy kulinarne nie tylko pozwalają pokazać metodę przygotowania wołowiny, ale również prezentują ją konsumentom jako bardzo atrakcyjny produkt. Ponadto w ostatnich kilku latach obserwujemy znaczący wzrost liczby restauracji posiadających w menu głównie wołowinę. Rosnąca liczba „Burgerowni” oraz „Steakhouse’ów” przyczynia się do promocji i popularyzacji wołowiny wysokiej jakości – mówi Grzegorz Pogorzelski, doktorant Wydziału Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji, w Samodzielnym Zakładzie Techniki w Żywieniu, SGGW.
Niełatwe czasy dla mleczarzy
Rok 2015 z pewnością zapamiętamy jako jeden z najtrudniejszych dla producentów mleka. Złożyło się na to kilka czynników: kary za nadprodukcję, niskie ceny płacone za mleko w skupie i susza, która ograniczyła zbiory pasz objętościowych w większej części kraju. Konsekwencje za przekroczenie limitów produkcyjnych dotknęły ponad 63 tys. gospodarstw. Każde z nich musi zapłacić ok. 90 gr za każdy nadplanowy kg wyprodukowanego surowca. W niektórych wypadkach kwoty idą w dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych. Dodatkowe straty są bardzo odczuwalne z racji znacznych obniżek cen mleka, jakie miały miejsce w ubiegłym roku. Wiele gospodarstw ma problem z płynnością finansową, a susza pogorszyła sytuację.
Szukanie alternatyw
Z powodu trudnej sytuacji, rolnicy zajmujący się produkcją mleka szukają alternatywnych źródeł dochodu. Jednym ze sposobów zdobycia dodatkowych pieniędzy jest sprzedaż cieląt na opas. Jednak czysto rasowy materiał typu mlecznego, nie jest zbyt preferowany przez producentów żywca. - Obecnie obserwujemy ogromny niedobór dobrej jakości cieląt. Dużą część rynku stanowią cielęta pochodzące z gospodarstw zajmujących się produkcją mleka- siłą rzeczy są to czysto rasowe pHF. Cielęta te, w związku z tym, że jestem producentem żywca wołowego nie są w kręgu mojego zainteresowania. Niestety, cieląt czysto rasowych mięsnych oraz tych pochodzących z krzyżowania jest na polskim rynku niewiele – stwierdza Tomasz Rasiński, specjalizujący się w opasie bydła. Cielęta krzyżówkowe posiadają wysoki potencjał opasowy. Sprawdzają się nawet w bardzo wymagającej produkcji żywca certyfikowanego. - W gospodarstwie produkuję żywiec w systemie jakości QMP. Aby sprostać wymaganiom certyfikacji, muszę sprzedawać opasy, które w ocenie poubojowej EUROP muszą być co najmniej w klasie O+. Ważna jest również zdolność do szybkich przyrostów, ponieważ odstawiane zwierzęta nie mogą być starsze niż 24 miesiące w przypadku jałowic i wolców oraz 16 miesięcy w przypadku buhajów. Cielęta pochodzące z krzyżowania krów pHF z buhajami wyspecjalizowanych ras mięsnych z łatwością są zdolne podołać takim wymaganiom – kontynuuje Tomasz Rasiński, producent żywca.
Odpowiedni dobór buhajów
Z rozmów z zaprzyjaźnionymi hodowcami bydła mlecznego wynika, że niechęć do stosowania krycia krów buhajami ras mięsnych, wynika między innymi z obawy przed trudnymi wycieleniami. Myślę, że odpowiednio prowadzone doradztwo przez firmy zajmujące się dystrybucją nasienia, informowanie o tym, jak dobrać odpowiedniego buhaja dla pierwiastki, a jakiego dla wieloródki mogłoby zmienić tę sytuację – dodaje Tomasz Rasiński. – Aby produkcja żywca wołowego, prowadzona w oparciu o materiał krzyżówkowy była opłacalna, należy świadomie dobierać komponent ojcowski do indywidualnych warunków. Ważne jest m.in. aby znać możliwości własnego gospodarstwa, zarówno pod względem bazy paszowej jak i warunków utrzymania. Jeśli posiadamy zaplecze pozwalające na żywienie oraz utrzymanie opasów w intensywnej formie utrzymania, to w kręgu naszych zainteresowań powinny znaleźć się buhaje takich ras jak: charolaise, simental mięsny, belgijska biało-błękitna, blonde d’Aquitaine, marchigiana oraz limousine” informuje Bukaciarnia.pl. Wykorzystanie komponentu ojcowskiego pochodzącego z tych ras spowoduje, że cielęta będą miały wysoki potencjał opasowy. Należy jednak pamiętać o odpowiednim doborze samic do takiego krzyżowania. Jak twierdzą specjaliści, buhajami wyżej wymienionych ras nie należy zacielać jałówek. Krowy kierowane do inseminacji buhajami tych ras powinny posiadać duży kaliber ciała oraz nie mogą mieć w przeszłości problemów związanych z porodem. Jeśli warunki naszego gospodarstwa skłaniają nas ku wyborze ekstensywnego sposobu opasu, powinniśmy zdecydować się na użycie buhajów ras: angus oraz hereford, jako komponentu ojcowskiego. Rasy te charakteryzują się wolniejszym tempem przyrostu, są więc najczęściej stosowne w opasie do niższej masy. Ich zaletą jest dobre wykorzystanie pasz objętościowych, nawet tych niższej wartości pokarmowej. Dodatkowym atutem korzystania z tych ras jako komponentu ojcowskiego jest możliwość krycia jałówek oraz krów o mniejszym kalibrze.
Podsumowanie
Polscy hodowcy bydła mlecznego mają możliwość „upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu”. Wspólnym rozwiązaniem trudnej sytuacji rolników produkujących mleko oraz niedoboru na naszym rynku wołowiny wysokiej jakości może być krycie HFek buhajami wyspecjalizowanych ras mięsnych. Cielęta uzyskiwane za pomocą takiego krzyżowania mogą być sprzedawane rolnikom produkującym żywiec wołowy i stanowić dodatkowe źródło dochodu. Mogą również być opasane w gospodarstwie, co pozwoli na dywersyfikację dochodów i jest ważne w niestabilnej sytuacji na rynku mleka.
mgr inż. Łukasz Głuchowskiinż. Monika Przeworska