Rolnicy wyjechali na ulice siedmiu miast. Strajk został zorganizowany w ten sposób, aby nie blokować całkowicie ruchu. Ciągniki oznakowane flagami przejechały m.in. przez Sieradz. W Białymstoku rolnicy przyjechali traktorami przed Podlaski Urząd Wojewódzki.

Rolnicy zirytowani i załamani obecną sytuacją w polskim rolnictwie zdecydowali się walczyć o siebie i swoje rodziny. W porównaniu do rolników z zachodu, czują się dyskryminowani. Rolnicy z Wielkopolski załamani są drastycznie niskimi cenami skupu żywca wieprzowego i szalejącym w kraju ASF.

- Jest nas coraz mniej. Kiedyś we wsi było kilkanaście gospodarstw, a teraz rolnicy zmuszani są do likwidacji dobytku - to tylko jedna z wielu wypowiedzi rolników biorących udział w proteście.

Rolnicy nie mają za co żyć, a Unia Europejska ogranicza ich możliwości rozwojowe w zakresie rolnictwa. Polska nie chroni polskich produktów. Na rynku dominują koncerny, które za pomocą dumpingowych cen wypierają polskie produkty. Sprzedawane są w opakowaniach z oznakowaniem" towar polski". Polska była potęgą rolniczą, co uległo już w chwili obecnej zmianie. Działalność rolnicza jest coraz bardziej obostrzana. Rolnikowi wolno coraz mniej. Dopłaty unijne są nierówne. Wśród wypowiedzi rolników pojawiały się też głosy za ich likwidacją.

Postulaty rolników to m.in. zmniejszenie importu produktów zagranicznych na rynek Polski, tak aby w każdym sklepie co najmniej połowa produktów pochodziła z produkcji krajowej. Rolnicy chcieliby także zmian w kontroli importowanych warzyw. W chwili obecnej te importowane są poddawane mniejszej kontroli niż żywność krajowa.

Podobne protesty były organizowane już w ciągu ostatnich kilku miesięcy, ale nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Premier Mateusz Morawiecki ma 7 dni na odpowiedź na żądania rolników. Główny strajk planowany jest w dniach 21 - 25 maja w Warszawie.