- Jeśli Parlament Europejski nie zwróci uwagi na luki prawne, by bronić „wegańskich kiełbasek” i „wegańskich burgerów” otworzy tym samym puszkę Pandory, co na dłuższą metę w równym stopniu uderzy w konsumentów i hodowców. W związku z tą sytuacją, europejski sektor hodowli postanowił postawić opór i zainicjować kampanię „ceci n’est pas un steak – to nie jest stek” – informuje Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
Nie dla „wegańskich burgerów”
Na początku października br. grupa europejskich organizacji reprezentujących sektor hodowli zainaugurowała nową kampanię i wezwała cały sektor do zwarcia szeregów. Głównym motorem do działania, był powrót Parlamentu Europejskiego do dyskusji sprzed dwóch lat, mającej na celu prawne uznanie nazw takich jak „wegańskie burgery” i „wegańskie kiełbaski”.
- Eeuropejski sektor hodowli z nikim nie walczy, lecz wzywa do należytego uznania i szacunku dla pracy milionów europejskich rolników i pracowników branży hodowlanej. Bez strachu powiem, że mamy tu do czynienia z przywłaszczeniem kulturowym. Niektóre agencje marketingowe celowo posługują się tym chwytem, by zmylić konsumentów, przekonując ich, że można zastąpić dany produkt innym bez wpływu na spożywane wartości odżywcze. Pod przykrywką dobrych intencji przyzwoli się na pojawienie się nowych, mylących nazw w przyszłości. Możemy w ten sposób przyczynić się do powstania nowego, wspaniałego świata, w którym marketing jest oderwany od faktycznych właściwości produktów – przez co na pewno wiele rzeczy wymknie się spod kontroli – skomentował Jean-Pierre Fleury, przewodniczący grupy roboczej „Wołowina i cielęcina” Copa i Cogeca.
Problem jest bardziej złożony
Złożoność problemu producentów polega na tym, że w wypowiedziach na temat produktów wegańskich często zapomina się, że europejscy rolnicy zajmują się zarówno produkcją białek roślinnych jak i zwierzęcych i nie mają nic przeciwko wytwarzaniu białek roślinnych na potrzeby wyrobów wegańskich.
- Aczkolwiek, produkty roślinne imitujące nazwy i cechy produktów mięsnych i mleczarskich powinny stworzyć własne podejście. Sektor produktów na bazie roślin powinien wykazać się większą kreatywnością. Zamiast inwestować w lobbing, firmy te powinny zająć się opracowaniem nowych koncepcji marketingowych, by zyskać uznanie konsumentów i rozwiązać paradoks leżący u podstaw przemysłu produktów roślinnych imitujących produkty zwierzęce. Przemysł, który chce wejść do mainstreamu nie powinien kreować własnej wielkości opierając swój marketing na produktach, które zwalcza!- komentuje PFHBiPM.
Na kampanię złoży się szereg inicjatyw mających na celu podniesienie świadomości społecznej na temat znaczenia debaty o nazwach mięsa, które będą zorganizowane w okresie poprzedzającym głosowanie w Parlamencie Europejskim.
Oprac. Sabina Pietrek, źródło: PFHBiPM