W Polsce lasy państwowe są dostępne dla każdego, a zbieranie grzybów jest bezpłatne. Najczęściej w sezonie grzybowym w ten sposób dorabiają sobie emeryci, renciści i osoby mieszkające w uboższych regionach, obfitujących w grzybne lasy. W taki sposób mogą dorobić do domowego budżetu.
Mobilne punkty skupu
W regionie świętokrzyskim nie są rzadkością punkty skupu grzybów, zarówno stacjonarne, jak i mobilne. Jeden z nich znajduje się na gminnym parkingu, naprzeciwko legendarnego pomnika przyrody dębu Bartka.
Ceny, tuż przed ostatnią sobotą i niedzielą, znów poszły w górę. Jest sucho, były już pierwsze przymrozki, więc grzybów jest w lasach coraz mniej. Podział klas borowików jak wszędzie: „białe” (nazwa od barwy spodu kapelusza) – 28 zł za kilogram, „żółte” 10 zł, a „zielone” i inne grzyby 3 zł.
Rydze jodłowe ok. 15 zł. W szczycie sezonu ceny są nawet o połowę niższe. Ciekawostką są skupowane kolczaki obłączaste, zwane ze względu na „futerko” na spodzie sarną, nie przez wszystkich zbierane. W niektórych skupach przyjmowane są też znane tylko niektórym lejkowce dęte tzw. cholewki.
Mandaty dla wygodnych grzybiarzy
Presja grzybiarzy na las jest duża, dlatego jesień dla służby leśnej czas wzmożonej pracy. Grzybiarze często chcą jak najszybciej dojechać do lasu i z wygody prosto „pod borowika”. Stąd służba leśna wystawia wiele upomnień i mandatów.
Ostatnio w Nadleśnictwie Suchedniów otrzymali je trzej obywatele Rumunii, którzy nielegalnie wjechali do lasu. Pojawienie się obcokrajowców zarabiających w Polsce na grzybobraniu to też nowy trend, z którym świętokrzyscy leśnicy spotkali się po raz pierwszy.