Pasieki na miejskich dachach – dwie strony medalu

19 październik 2017
(0 Głosów)
Autor 
Fot. Elżbieta G.

Nowy zwyczaj stawiania uli na dachach budynków w miastach, obecny w Polsce już od sześciu lat, ma swoje dobre i złe strony.

Moda na stawianie uli w miastach została zapoczątkowana w Paryżu. Pierwsze rodziny pszczele stanęły w 1985 r. na dachu opery paryskiej – przypomina prof. Krystyna Czekońska, Specjalistka z Katedry Sadownictwa i Pszczelnictwa Uniwersytetu Rolniczego. Do Polski zwyczaj ten dotarł sześć lata temu, kiedy to na szczycie jednego z warszawskich hoteli zamieszkały rodziny pszczele. Z Warszawy przykład wzięły kolejne miasta, w tym Kraków, gdzie pasiekę urządzono m.in. na dachach Akademii Górniczo-Hutniczej.

Można mówić o modzie na stawienie rodzin pszczelich na dachach dużych budynków w miastach – zauważyła w rozmowie z PAP prof. Czekońska. Pasieki pojawiają się na dachach siedzib różnych instytucji, które chcą w ten sposób popularyzować wiedzę o pożyteczności pszczół oraz informować o potrzebie ochrony tych ginących owadów.

 

Pszczoły narażone na szkodliwe czynniki środowiska

Profesor zwróciła uwagę, że zakładanie pasiek na miejskich dachach ma też drugą, ciemniejszą stronę medalu – na pszczoły w mieście czeka niesprzyjające środowisko, zanieczyszczone metalami ciężkimi, tlenkami azotu, wielopierścieniowymi węglowodorami aromatycznymi w tym benzopirenem. Ponadto, często otoczenie miejskie nie zapewnia im wystarczającej ilości pokarmu.

Należy zwrócić także uwagę na nienaturalną dla pszczół wysokość budynków, na których lokowane są ule – dodaje.

Kiedyś, w naturalnych warunkach, pszczoły żyły w dziuplach drzew, czyli na wysokości 3-4 m nad ziemią. Stawianie uli na dachach wysokich budynków zmusza pszczoły do większego wysiłku – muszą pokonać większe odległości i większą siłę wiatrów – wyjaśniła Specjalistka z Uniwersytetu Rolniczego.

Jednak nie tylko w mieście, ale i na wsi, gdzie rolnicy stosują pestycydy, pszczoły są narażone na zatrucia. Wielu pszczelarzy ucieka z obszarów o wysoko rozwiniętym rolnictwie, gdzie stosowane są środki ochrony roślin – powiedziała znawczyni przedmiotu i zwróciła uwagę, że na wsi zmniejsza się powierzchnia gruntów z roślinami dostarczającymi pszczołom pokarmu.

 

Jaka jest jakość miodu z miasta?

Na pytanie o jakość miodu wyprodukowanego przez osłabione pszczoły, Profesor uspokoiła, że przysmak ten jest produkowany prawie wyłącznie przez zdrowe pszczoły, ponieważ one mają siłę odnaleźć dobre źródła pokarmu. Osłabione, schorowane owady, nawet jeśli zbiorą nektar, to nie są w stanie wyprodukować z niego takiej ilości miodu, który mógłby trafić do konsumenta.

Rozmówczyni zapewniła też, że na sklepowe półki trafia zdrowy miód, choć nie zawsze dorównuje temu produkowanemu przez tzw. „swoich, sprawdzonych” pszczelarzy, posiadających niewielkie pasieki zlokalizowane z dala od aglomeracji miejskich i wielkoobszarowych gospodarstw rolnych.

Miód, zanim trafi do sklepu, musi być zbadany. Jeśli znajdą się w nim substancje szkodliwe, np. antybiotyki, to nie zostaje dopuszczony do sprzedaży – dodała.

Prof. Czekońska wyjaśniła, że jeśli chodzi o pestycydy, to ich obecność w miodzie została potwierdzona. Stwierdziła, że znacznie mniej wiemy o zanieczyszczeniach w miodzie pochodzącym z miasta. Obecnie Uniwersytet Rolniczy w Krakowie prowadzi badania dotyczące wpływu smogu na pszczołę miodną oraz na inne dziko żyjące gatunki pszczół, jak np. murarka ogrodowa. Pierwsze wyniki mają się ukazać w przyszłym roku.

Źródło: Nauka w Polsce PAP

Zostaw swój komentarz

Upewnij się, że podałeś wszystkie informacje w polach wymaganych(*) Kod HTML nie jest dozwolony.

Nasze tytuły:

  • portal informacyjny: zycierolnika.pl
  • kwartalnik: " Życie Rolnika Magazyn Polski" 
Do
góry
Używamy plików cookie żeby usprawnić działanie naszej strony. Pozostając na naszej stronie, wyrażasz na to zgodę. More details…