W zachodniej Europie miejskie targi, na których sprzedaje się owoce, warzywa i inne produkty żywnościowe, są powszechnym widokiem. U nas służyły do tego bazarki i lokalne targi, które jednak w ostatnich latach zaczęły w Polsce zanikać. Teraz wiele samorządów buduje obiekty zwane centrami promocji produktu lokalnego, ze sklepikami lub małymi targami, w których sprzedaje się także produkty żywnościowe.
Takie centra powstają właśnie m.in. w Karznicy w gminie Potęgowo i w Krępie Słupskiej (gmina Słupsk). Inny przykład to targowisko „Nasz Ryneczek” w Rogozinie (gmina Radzanowo) pod Płockiem, które ruszy we wrześniu i na którym rolnicy i inni lokalni producenci żywności będą mogli sprzedawać swoje produkty. Ma ono promować regionalne i ekologiczne specjały. Jest to przedsięwzięcie starostwa płockiego.
- To pomysł na sprzedaż warzyw, owoców, jaj oraz produktów własnego wyrobu, jak przetwory mleczne, powidła czy dżemy. Od wystawców nie będą pobierane żadne opłaty. Chcemy zapewnić tam jak najbogatszą ofertę, w tym produktów regionalnych i ekologicznych. Planujemy, że „Nasz Ryneczek” rozpocznie działalność we wrześniu i będzie dostępny przynajmniej dwa razy w miesiącu, w soboty – mówi PAP Iwona Sierocka, wicestarosta płocki.
Do starostwa płockiego zgłosiło się już kilkunastu wystawców zainteresowanych handlem na „Naszym Ryneczku”, a wśród nich m.in. pochodzący z gminy Słubice pod Płockiem wytwórca powideł z buraków cukrowych z certyfikatem produktu ekologicznego, które nawiązują do tradycji przetworów olenderskich, czyli osadników z dawnych Niderlandów, którzy na ziemiach polskich, w tym na Mazowszu, osiedlali się wzdłuż Wisły od XVI wieku i zamieszkiwali te tereny do lat 40. i 50. XX wieku.
Plac w Rogozinie, gdzie powstanie „Nasz Ryneczek”, będzie mógł pomieścić jednorazowo ok. 30 wystawców. „Chodzi nam o tradycyjne produkty wytwarzane bezpośrednio w wiejskich gospodarstwach” - zachęca do udziału w projekcie płockie starostwo.
Bezpłatny portal dla rolników MyZbieramy.pl
Inny ciekawy pomysł to bezpłatny portal dla rolników MyZbieramy.pl. To opis tej inicjatywy: W tym roku brakuje pracowników do zbioru, ceny w skupie są niskie i jest obawa, że dużo owoców, warzyw zgnije na polu. Aby do tego nie doszło rolnicy mogą skorzystać z pomysłu bardzo popularnego np. w USA, Kanadzie, Niemczech. Wystarczy po prostu zaprosić osoby, aby dla siebie pozbierały i zapłaciły za owoce, warzywa od razu rolnikowi na polu. Taką możliwość zaproszenia daje stworzony w tym celu bezpłatny portal MyZbieramy.pl
- Chcemy, aby rzadkością były sytuacje, gdy rolnikowi nie opłaca się zbierać i ostatecznie owoce, warzywa zostają na polu - podkreśla Mirosław Biedroń, pomysłodawca portalu MyZbieramy.
Wystarczy rejestracja darmowego konta
Rolnicy, którzy chcą zaprosić do siebie na zbiór rejestrują darmowe konto. Następnie mogą wystawić bezpłatne ogłoszenie na MyZbieramy.pl. W informacjach podają m.in. daty zbioru, zdjęcia oraz cenę, za którą osoby mogą zebrać dla siebie owoce, warzywa.
Portal ma także na celu zachęcić do powrotu do natury i odkrycia radości ze zbierania owoców, warzyw, z których można zrobić przetwory. Dlatego hasło przewodnie portalu brzmi: Poczuj radość zbierania.
Wyprawa np. na truskawki, połączona ze zjedzeniem posiłku na świeżym powietrzu, może być wyjątkowa dla rodzin z dziećmi, wzmocni relacje.
Dla wielu osób będzie to sentymentalna podróż - przypomnienie czasów, gdy w młodości zrywały owoce, pomagały w pracach polowych. Dla najmłodszych jest to "żywa lekcja przyrody".
Koncepcja wpisuje się w pomysł skrócenia łańcucha dystrybucji żywności „prosto z pola na stół”. Żywność może być zdrowsza, tańsza, wyższej jakości. Osobisty zbiór płodów rolnych to także gwarancja źródeł ich pochodzenia, obserwacji warunków w jakich jest wytwarzana. Pozwala także na budowanie dobrych relacji między konsumentem a producentem. Tym samym MyZbieramy.pl doskonale wpisuje się w popularne hasło „myśl globalnie - jedz lokalnie”.
Portal wspiera lokalnych rolników, bo zapłata za zbiory następuje od razu w gospodarstwie. Osoby zbierające kupią warzywa, owoce dużo taniej niż sklepie, ponieważ rolnik może zaproponować zdecydowanie niższą cenę, a i tak wyższą od tej w jakiej sprzedaje hurtowo.
Źródło: Kurier PAP