To było drugie podejście do utylizacji w tym gospodarstwie, bo tydzień temu rolnicy z okolicznych miejscowości zablokowali dojście do chlewni dla inspekcji weterynaryjnej - czytamy w Dzienniku Wschodnim.
Inspekcja stwierdziła wcześniej, że Biernaccy nie spełniają wymogów bioasekuracji, a w związku z tym że są w strefie zapowietrzonej, konieczna jest utylizacja zdrowych świń.
– Przez tydzień udało się to przetrzymać, bo zależało mi na nagłośnieniu tego. Żeby ludzie zobaczyli co się dzieje w naszych stronach, jak się niszczy małych rolników – mówi Ewa Biernacka. – Z tego żyliśmy, z hodowli prosiąt do dalszego chowu – tłumaczy Biernacka.
Do utylizacji świń doszło w piątek. Po interwencji inspekcji weterynaryjnej do chlewni nie będzie można wstawić tuczników aż do końca 2018 r. Zaistniała sytuacja pokazuje z jak wielkim problemem borykają się hodowcy, których często jedynym źródłem dochodu jest chów tuczników na sprzedaż. Brak skutecznych rozwiązań ze strony rządu powoduje coraz większe niezadowolenie rolników, którzy już w chwili obecnej zapowiadają blokady działań, na które nie wyrażają zgody.
Więcej na temat interwencji w Rudnikach można przeczytać w Dzienniku Wschodnim "To straszne, prosięta piły mleko od zabitej maciory". Utylizacja zdrowych zwierząt .