Dwa wilki - Kosy i Miko - zostały zastrzelone przez myśliwych. Kosy 12 września na skraju Roztoczańskiego Parku Narodowego, a Miko 14 sierpnia, niedaleko Kluczborka. Wilk Kosy, samiec rozmnażający się w grupie rodzinnej żyjącej w Roztoczańskim PN, wychowujący w tym sezonie szczenięta został zastrzelony z ambony myśliwskiej, chwilę po wyjściu na pola sąsiadujące z parkiem narodowym. Zdarzenie miało miejsce na terenie obwodu łowieckiego nr 280, dzierżawionego przez Koło Łowieckie nr 59 „Słonka” w Zwierzyńcu (Zarząd Okręgowy PZŁ w Zamościu). Obficie krwawiąc, resztką sił dobiegł pod osłonę drzew i tam padł.
- Kosy był sześcioletnim, ponad 40 kg samcem, największym jakiego nagrywaliśmy na wideopułapkach na Roztoczu, był w wyśmienitej kondycji. Ten wilk był ponadto troskliwym ojcem, regularnie wracał z polowań do swoich szczeniąt z pokarmem. Debra, matka szczeniąt została teraz bez partnera i najważniejszego dostarczyciela pokarmu dla swoich czteromiesięcznych młodych. - dodają pracownicy Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”.
Smutna historia Miko
Wilk Miko, którego udało leśnikom uratować po kolizji drogowej pod Toruniem na początku lutego 2018 r. wspólnie z Marcinem Kostrzyńskim i członkiniami Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Oddział w Głuszynku, był rehabilitowany w ośrodku w Napromku i po wyleczeniu wypuszczony w Puszczy Bydgoskiej w marcu 2018, skąd w tym roku przywędrował do lasów około Olesna i Kluczborka, pokonując kilkaset kilometrów. Został zastrzelony 14 sierpnia w nocy koło wsi Biadacz, niedaleko Kluczborka, na polu otoczonym trzema ambonami. Zdjęto mu obrożę i zakopano ją w lesie niedaleko Lasowic Wielkich.
Rola wilków w ekosystemie jest bardzo duża
Wilki to drapieżniki bardzo ważne dla prawidłowego funkcjonowania ekosystemów leśnych i leśnicy od lat angażują się w ich ochronę. Prowadzone są ośrodki rehabilitacji zwierząt, wyposażone w profesjonalne woliery dla dużych ssaków, które umożliwiają ich leczenie i rehabilitację w przypadku kolizji czy wypadków.
Badania telemetryczne demaskują ogromną skalę łamania prawa przez myśliwych. Leśnicy mają nadzieję, że będzie tak i tym razem.