Walijskie urzędy zalewa ogromna liczba wniosków o pozwolenia środowiskowe oraz warunki zabudowy dotyczące nowych inwestycji drobiarskich.
Można odnieść wrażenie, że wszyscy farmerzy do tej pory prowadzący diametralnie różną niż drobiarstwo produkcję zwierzęcą (jak na przykład chów owiec czy bydła) zamierzają rozpocząć produkcję kurcząt rzeźnych lub jaj.
Drobiarstwo dobrym kierunkiem inwestycyjnym
Według analityków przyczyną tak dużego zainteresowania sektorem drobiarskim jest Brexit. Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, konkurencja cenowa dotycząca baraniny czy wołowiny będzie przez Brytyjczyków przegrana już na starcie z powodu braku dopłat UE, stąd zwrot Walijczyków w kierunku drobiarstwa, które jest wolne od wsparcia publicznego.
W przypadku jaj chodzi także o bardzo duży (i ciągle rosnący) popyt na Wyspach. Zainteresowanie konsumentów oraz korzystne umowy na dostawy, które ma środowisko producentów jaj z odbiorcami, pozwala sektorowi jajczarskiemu na spokojne funkcjonowanie.
Obawy o przeciążenie środowiska
Na wzrost inwestycji drobiarskich w Walii zareagowały jednak sprzeciwem organizacje ekologiczne. Kilka z nich rozpoczęło kampanie PR-owskie przeciwko tak wielu inwestycjom. Ekolodzy apelują także do władz o ograniczenie wydawania pozwoleń, motywując to obawami o przeciążenie środowiska.